Historia Jasia

„…3-latek potrafił zrobić ze mnie miazgę, wydrenować emocjonalnie (…) Takie też są obrazki rodzicielstwa zastępczego…”

Dzielimy się dzisiaj z Wami fragmentem listu otrzymanego od Rodzica Zastępczego, którego mieliśmy okazję szkolić. Niezwykle poruszająca i pięknie prawdziwa relacja…

Drodzy Rodzice – dzielcie się z nami Waszymi historiami, piszcie do nas. Wasze doświadczenia, refleksje i kolejne lekcje to bezcenne źródło dla nas wszystkich – będziemy je tutaj publikować, aby służymy…

Poniżej szerszy fragment dzisiejszego listu:

„Pierwsze półtora miesiąca – ten czas był tak różnorodny, jak to tylko możliwe. Emocje pełną parą, niektórych doznałam pierwszy raz u siebie. Poznanie swoich granic. Zawsze w kontaktach z dziećmi umiałam zachować cierpliwość (…) A tu proszę , 3-latek potrafił zrobić ze mnie miazgę, wydrenować emocjonalnie (…) tak, czasem też tak się czułam. Takie też są obrazki rodzicielstwa zastępczego/adopcyjnego. Nie zawsze czuć tęczę w powietrzu…Są takie momenty , punkty zapalne. Widzisz w oczach dziecka: „ocho, zaraz to będzie, zaraz będzie jazda”. Takie napięcie jest w dziecku (…). Ono po prostu ma napięcie, nie wie jak odreagować (…) Płacz potrafi trwać poł godziny, czasem dłużej. Było tak w pierwszych tygodniach. Potem to pięknie ustąpiło (…) płacz trwał króciutko, zaraz było „tulić” i emocje odreagowywał ze mną, w ramionach, na kolanach. A wcześniej dosłownie ryk, zaciśnięte palce u dłoni (…), bo może i chciał się przytulić, ale nie znał co to i po co. Szybko te tulenie u nas zagrało 🙂

(…) Zadziwia mnie mądrość i intuicja Jasia (…) dziecko rozpoznaje intonację głosu. Gdy mówisz „Jestem przy Tobie” z lekką irytacją, dziecko to wyczuje, Jaś na pewno. Czasem gdy dostaniesz po głowie od małego człowieka, kogoś kogo kochasz, nie tak łatwo jest przejść od razu do przytulania. Przynajmniej mnie jest trudno. I wówczas Janek wyczuwa tę różnicę. Bo przytulić, przytulę, ale jeszcze ciut boli, więc to nie to samo.

Spoko, oczywiste dość. Ale Janek wyczuwa nawet moją intencję 🙂 Gdy mówimy ten sam wyraz, może on być z głębi serca, szczery, albo na odczepnego. I on nawet wtedy widzi różnicę 🙂 po 40 min tulenia intencje bywają różne, umówmy się nikt nie ma całego dnia na tulenie, obok jest drugie dziecko, które też czegoś potrzebuje. Gdy powiem do Jasia z intencją w środku typu: „czy długo jeszcze” – to zaczynamy tulenie niemal od nowa… taka lekcja życia o intencji wypowiadanych słów…

Dzisiaj codzienna rzeczywistość jest super. Rodzinnie. Czasem zwyczajnie, czasem magicznie. (…) dla niego to działa leczniczo. Bo jest wyjątkowy (…) To jego dom, do którego zawsze będzie wracać. On tu ma swoje miejsce, swoje rzeczy, ma swoje zdjęcia, oprawione w ramki i w widocznym miejscu. Te zdjęcia były dla Jasia szczególnie ważne… Zareagował wręcz wzruszeniem, ciągle o nich opowiadał, że tu jest Jaś na zdjęciu (…) Nauczył się czułości od starszego syna (…) więc usłyszałam: Kocham Cię … To są momenty, że serce tryska szczęściem”